Milo czytac te wszystkie wypowiedzi, ale .. zrealizowac to bedzie bardzo trudno.
Pare "kamieni na drodze":
1. Nie mozna nawet marzyc o tym, zeby dla polskiej edycji byla jakas "specjalna" szufladka na podanie zrodel. Geni stawia na jeden standard i chyba nie ma od tego wyjatkow. A na dodatek "geni" to moloch zmieniajacy sie z predkoscia posuwania sie lodowca. Na wszelkie zmiany trzeba czekac latami.
2. Nie po co podawac zrodla, kiedy autor (manager profilu) nie ma nic do gadania i za jego plecami, kazdy moze dokonac zmian. Byl okres kiedy dostawalem po kilka emaili dziennie z pretensjami i zarzutami: skad ta bzdurna data, to nie ta zona tylko inna, skad te dzieci itd. Sprawdzam osobe/profil - rzeczywiscie to ja ja wpisale, ale jest juz tez "ogon" 50 lub wiecej wspol-managerow, z ktorych kazdy dodal swoje 5 groszy.
Najbardziej chyba zgadzam sie z p. Kazimierzem Malowieckim: trzeba sobie zadac pytanie - co ja wlasciwie chce osiagnac/zyskac bawiac sie na Geni? Jest chyba niewiele osob zafascynowanych budowa swiatowego drzewka, zas wiekszosc dazy do zbudowania "swojego" wlasnego drzewka przodkow. Ta znaczna wiekszosc swoje uczestnictwo na geni wykorzystuje do odnalezienia brakujacych klockow.
Jesli chodzi o znaczenie podania zrodla...
Przodkow (polskich) mozna ich z grubsza podzielic na dwie kategorie:
a: tych urodzonych po ca. 1780-1800 (tzn od czasu gdzie przy porcji szczescia mozna znalezc metryki i dokumenty)
b. tych urodzonych wczesniej (postacie historyczne).
Grupa "a" to obszar dzialan dla domoroslych genealogow i szperaczy po domowych archiwach.
Grupe "b" nalezy zostawic zawodowcom, znajacych staroswieckie jezyki i dobrze zoorietowanych w zasobach archiwow. Amatorzy raczej nie maja szansy z nimi. Ma racje p.Ludomir - wszyscy badacze jak i ksieza zapisajacy w ksiegach robili i nadal robia bledy.
Ale coz z tego ze ja np. znam bledy Bonieckiego czy Niesieckiego - kiedy nie mam najmniejszej szansy dotrzec do zrodel pozwalajacych mi poprawic ich bledy....
Oczywiscie dla grupy "b" jest bardzo wazne wiedziec, czy wpisany delikwent zostal odczytany z herbarza A czy B, z posiadanej metryki, czy tez (niestety ostatnio bardzo popularne) - sciagniety bezkrytycznie z internetu, skopiowany z My Heritage, czy tez z prywatnego drzewka pana XX lub YY.
Podanie zrodla dla grupy "a" jest chyba duzo wazniejsze. Ci nasi blizsi w czasie przodkowie to punkty laczace nas z blizsza i dalsza rodzina. Dane moga byc roznej "jakosci" - metryki (na nich zwykle polegac) czy tez ustne przekazy ( a wiec daty, imiona i nazwiska nie zawsze w 100% pewne). Takie informacje dotycza jednak dosc scisle okreslonej grupy osob (z ktorymi znalezlismy wspolne wiezy) i w wiekszosci (bazuje na swoim dlugim doswiadczeniu) informacji i niezgodnosci mozna wyjasnic poprzez bezposrednia korespondencje. Tak uzyskane i zweryfikowane dane kazdy zapisuje potem w swoim prywatnym drzewku, a nie na geni.
pozdrowienia